sobota, 25 lutego 2012

Teksańska masakra piłą mechaniczną (2003) + prequel (2006).

REMAKE

Grupka nastolatków wybiera się na koncert swojego ulubionego zespołu. Po drodze zabierają autostopowiczkę, która niedługo strzela sobie w głowę. Młodzi ludzie wzywają szeryfa, który ma bardzo dziwne metody pracy...To początek ich koszmaru.

" Teksańska masakra piła mechaniczną" to remake obrazu Tobe'a Hoopera o tym samym tytule. Bardzo mi się podobał. Od początku dzieją się rzeczy, które nie pozwalają spokojnie usiedzieć w fotelu. Świetna była praca kamery. Scena z dziurą w głowie dziewczyny, podczas której kamera przechodzi przez nią zrobiła na mnie duże wrażenie. Nie było w tym filmie zbyt dużo krwi, toteż praktycznie wszyscy widzowie powinni dotrwać do końca seansu. :) Ale strachu było dużo.. Ciągle siedziałam jak na szpilkach, a dźwięk piły łańcuchowej przyprawiał mnie o dreszcze.

Ten film to świetny horror o umiarkowanej ilości krwi, który wylądował na mojej liście najlepszych z najlepszych. Jeśli obejrzycie go w nocy, to gwarantuję Wam, że pójdziecie spać choć odrobinę przestraszeni. :D Strach trzyma człowieka od początku do końca.

PREQUEL

Tutaj motyw jest taki sam jak w remaku z 2003 roku. Jazda grupki młodych ludzi samochodem przez opustoszałe drogi, wizyta w sklepie, ktoś zostaje zastrzelony, do akcji wkracza szeryf, zaczyna się masakra. Mimo to ten film nie jest nudny. Dowiadujemy się tam, dlaczego szeryf stał się szeryfem [:D], dlaczego stracił zęby, dlaczego Leatherface zaczął zabijać czy dlaczego dziadek zaczął jeździć na wózku inwalidzkim.


Prequel tak jak remake trzyma w napięciu. Było kilka takich momentów, że aż podskoczyłam ze strachu. Krwi było ciut więcej niż w części z 2003 roku, więc w sumie byłam zadowolona. :>
SPOILER Zakończenie, jak dla mnie, było zaskakujące, bo już myślałam, że bohaterce uda się uciec i zawiadomić policję, a tu taki zawód. :( KONIEC SPOILERA Mimo to, że w prequelu motyw jest taki sam jak w remaku, to wypadałoby go obejrzeć, żeby dowiedzieć się, od czego to wszystko się zaczęło.....

wtorek, 14 lutego 2012

Koszmar z Ulicy wiązów (1984)

Grupkę nastolatków zaczynają nękać senne koszmary. Wkrótce po kolei zaczynają ginąć. Kto zginie we śnie- ginie na jawie. Nancy Thompson musi zrobić cokolwiek, żeby tylko nie zasnąć....

Freddy Krueger to zabójca dzieci. Dzieci z Ulicy Wiązów. Kiedy prawda o jego zbrodniach wychodzi na jaw, z powodu niepodpisania pewnego sądowego dokumentu został on na wolności. Jednak rodzice ofiar mordercy postanowili załatwić sprawę samodzielnie i zamknęli Freddy'ego w podpalonej przez nich kotłowni. Jednak Krueger zaczął powracać w snach i zamierza się zemścić.

Zakochałam się w tym horrorze. urzekł mnie totalnie wszystkim- fabułą, Freddy'm, Johnnym Deppem, którego aktorstwo przepadło mi do gustu, Inaczej było z Heather Langekamp. Ostatnia scena w samochodzie i jej mimika strasznie mnie rozśmieszyły. No ale cóż, możemy przymknąć na to oko. :)

Teraz zajmijmy się fabułą, która mnie niezwykle wciągnęła. Została urozmaicona snami, dzięki czemu film był taki dobry. Bez nich właściwie by nie istniał. Pierwsza scena w kotłowni sprawiła, że napięcie sięgnęło zenitu, a to tylko przedsmak tego co nas czeka.Morderstwa- krwawe i jak na tamte czasy bardzo dobre. Freddy Krueger to najlepsza postać tego filmu. Ubrany w zielono-czarny sweter, kapelusz, z rękawicą z nożami zabija w snach. Robert Englund znakomicie wywiązał się ze swojej roli. Jego głos mnie powalił.

"Koszmar z Ulicy Wiązów " to znakomity obraz i początek kultowej serii, która na zawsze wpisała się w historię horroru. Uwielbiam go, a Freddy Krueger stał się jednym z moich ulubionych morderców. Ten film po prostu trzeba znać.

poniedziałek, 6 lutego 2012

Koszmar minonego lata(1997)

Grupka przyjaciół wraca z imprezy. Potrącają człowieka. Chcąc zatuszować sprawę wrzucają go do wody. Myślą, że nie żyje, jednak jest inaczej. Ofiara daje znaki życia. Jednak młodzi ludzie nie zmieniają decyzji- człowiek ląduje w morzu. Mężczyzna postanawia się zemścić.

Podobał mi się ten film. Od początku mnie zaciekawił.Polubiłam aktorów i grane przez nich postacie, a przede wszystkim Julię James(Jennifer Love Hewitt), Raya Bronsona (Freddie Prinze Jr.) no i oczywiście Helen graną przez Sarę Michelle Gellar. Najbardziej urzekła mnie postać Julii , była taka prawdziwa, zwyczajna i przekonująca. :D

Cała fabuła była bardzo ciekawa, choć nie grzeszyła oryginalnością, a atmosfera też trzymała poziom. Sceny ucieczki na statku czy w sklepie sprawiły, że prawie zaczęłam obgryzać paznokcie, a napięcie sięgnęło zenitu. Sam morderca był bardzo interesujący. Smaczku dodała mu legenda o zabójcy, która była opowiadana na początku przez głównych bohaterów. W filmie jego bronią był nie tylko hak, ale też psychiczne nękanie nastolatków, między innymi listami o treści "Wiem co zrobiliście minionego lata ", czy obcinaniem włosów we śnie, co zdarzyło się Helen.

" Koszmar minionego lata " to slasher, który na zawsze wpisał się w klasykę horrorów.  Ciekawe postacie, interesujące sceny mordów i atmosfera grozy to zalety tego filmu. Aż wstyd go nie znać..... No i jak można nie wspomnieć o epickim zakończeniu? :) Ale jakie ono jest to sami się przekonajcie ...